Nie od dziś znany jest proceder wyłudzania pieniędzy od towarzystw ubezpieczeniowych. Ubezpieczyciele robią co mogą by nie dać się oszukać, stąd wiele, czasami nawet dziwnych, zasad zapisanych w warunkach ubezpieczenia. Wyłudzacze jednak nie ustępują.
Sposobów na wyłudzenie pieniędzy od firmy ubezpieczeniowej jest mnóstwo. Jednym z nich jest działanie „na własną szkodę”. Może się to wiązać, np. ze specjalnie wywołaną na drodze stłuczką. Wszystko jednak jest dokonywane tak umiejętnie by wina spadła na kogoś innego.
Znane są także przypadki gdy właściciel samochodu sprzedawał swoje auto, by móc później wyłudzić pieniądze od ubezpieczyciela twierdząc, że został okradziony.
Takie manipulacje czasami bardzo ciężko jest wychwycić, dlatego towarzystwa ubezpieczeniowe starają się sprawdzić jak najwięcej faktów, oraz w swych umowach zawierają różne zapisy pozwalające na weryfikację prawdziwej wersji wydarzeń. Taką zasadą jest np. posiadanie dwóch kompletów kluczyków czy posiadanie karty pojazdu. Niestety czasami te zapisy, wprowadzone w celu ochrony przed wyłudzeniami, uderzają w ludzi, których naprawdę dotknęła szkoda. Można się przed tym uchronić tylko poprzez dokładne czytanie i przestrzeganie zapisów zawartych w umowie jakiegokolwiek ubezpieczenia komunikacyjnego.
Wyłudzanie pieniędzy od ubezpieczyciela to jednak nie tylko sprawa właściciela samochodu. Czasami może być on nieświadomy całego procederu. Wtedy najczęściej za wszystkim stoi warsztat samochodowy lub blacharski, do którego samochód został odholowany po kolizji.
Mechanizm „przekrętu” jest niezwykle prosty. Wystarczy, że zanim przybędzie likwidator szkód zakres uszkodzeń pojazdu zostanie trochę podkoloryzowany. Może to polegać na dokonywaniu nowych szkód, lub wymianie sprawnych części pojazdu na uszkodzone tak, by likwidator wpisał szkody na listę. Kilka fikcyjnych pozycji na liście wiąże się z poprawą opłacalności naprawy. „Kreatywny” mechanik jest w stanie zarobić nawet na drobnej kolizji kilka tysięcy złotych. Niestety, takie manipulacje są bardzo trudne do wykrycia. Zazwyczaj sprawa nie wychodzi na jaw dopóki właściciel nie musi dopłacić do naprawy z własnej kieszeni.